Niby wolne, urlop, a ja wygrzewam się w portorykańskim słońcu, ale jednak myśli o pracy, czy programowaniu jakoś nigdy mnie nie opuszczają. Tym razem wylegując się na wyspie Giligan czytałam książkę Macieja Aniserowicza pt. “Zawód: programista”. Niewiele ma ona wspólnego z podróżami (a to właśnie książki podróżnicze chciałam umieszczać w dziale Recenzje), ale ponieważ wzięłam ją ze sobą w podróż, a poza tym ma ona dużo wspólnego z moją pracą, o której też na blogu czasem wspominam, zdecydowałam się opublikować tekst na jej temat.
Do przeczytania “Zawód: programista”, szczerze mówiąc, zabierałam się jak pies do jeża. Przyznam się, że nie jestem stałym czytelnikiem bloga prowadzonego przez autora książki, nie wiedziałam więc dokładnie, czego mogę się spodziewać. A obaw miałam wiele – przede wszystkim dotyczyły one tego, jak bardzo książka oddawać będzie rzeczywistość. W sieci roi się od blogów osób, które swoją karierę zaczęły szybko i równie szybko tzw. “sodówa” uderzyła im do głowy i opowiadają swoim czytelnikom o tym, jaki to łatwy zawód, jak szybko można się wkręcić i że mając 3 miesiące doświadczenia zarabiają 15 na rękę. Tysięcy, oczywiście.
I żałuję, że tak długo zwlekałam z przeczytaniem książki Maćka. W skrócie – uważam, że “Zawód: programista” jest po prostu świetna! Autor starał się przedstawić wszystko po kolei, jak jest. Momentami wylewając na czytelnika kubeł zimnej wody, pilnując, żebyśmy się zbytnio nie rozochocili w naszej programistycznej ścieżce kariery i rzetelnie podkreślając możliwe przeszkody. Co więcej, nie wypowiada się autorytatywnym tonem – zaznacza, że mimo wszystko, rady zebrane w książce oparte są na jego doświadczeniu. I co prawda doświadczenia ma niemało, to jednak każda indywidualna sytuacja jest inna, więc zawsze należy wszystkie zebrane w książce rady dostosować do własnych potrzeb.
Bardzo mi się to podejście podoba! Maciej nie stygmatyzuje żadnej grupy – opisuje dobre i złe strony przeróżnych ścieżek zdobycia edukacji – opowiada o studiach, bootcampach, czy samodzielnej nauce bez zbędnego hurraoptymizmu.
Dla kogo jest ta książka?
Na stronie książki przeczytamy, że w zasadzie dla każdego – zarówno dla osób, które przygodę z programowaniem dopiero planują zacząć i zastanawiają się, jak i gdzie stawiać pierwsze kroki; dla początkujących programistów, którzy powoli zdobywają pierwsze szlify w zawodzie; i dla doświadczonych wyjadaczy, którzy na programowaniu być może nawet zjedli już zęby.
Moim zdaniem najwięcej z książki wyciągną osoby początkujące i juniorzy – “Zawód: programista” prowadzi czytelnika za rękę podając przeróżne sposoby na zdobywanie doświadczenia (nie tylko poprzez pracę zarobkową), promocję własnej osoby i szukanie pracodawcy. Maciej w książce opisał najważniejsze rzeczy, które powinny znaleźć się w programistycznym CV, opisał jak może przebiegać rekrutacja do firm i jak się do niej przygotować, a ponadto w książce dołącza masę przydatnych linków i dodatkowych materiałów, w których zwyczajnie w świecie można zanurzyć się na kolejne godziny.
Dla doświadczonych programistów też coś się znajdzie! Uważam, że rozdział o byciu liderem zespołu jest bardzo przydatny! Jeśli samemu jeszcze nie jest się liderem – to otwiera on oczy na to, czego od lidera oczekiwać. Jeśli natomiast rozważa się podjęcie takiej roli bądź też jest się liderem od jakiegoś czasu – warto podpatrzeć jak inni to robią i co zrobić, by dobrze sprawdzić się na tym stanowisku. Autor podpowiada też jak zostać freelancerem i na co zwracać uwagę pozyskując zlecenia. Zachęca też do tego, by wciąż się uczyć, zdobywać doświadczenie i… nie “zdziadzieć” czasem, wciąż na nowo odbębniając te same zadania.
Z mojej perspektywy najciekawszy był rozdział o wynagrodzeniu i negocjacjach. Chociaż czytałam już wcześniej pozycje takie jak “Czterogodzinny tydzień pracy”, to wciąż co jakiś czas potrzebuję przypomnienia, że pieniądze, to nie jedyny sposób wynagradzania pracownika. “Zawód: programista” zachęca do zastanowienia się nad tym, co pracodawca nam oferuje, a co jest dla nas taką prawdziwą wartością. I tu w pełni zgodzę się z autorem – stół do ping ponga, czy piłkarzyki w biurze, o ile są fajnymi dodatkami, to jednak nie są dla mnie priorytetem, a wręcz są to okropne rozpraszacze, które w pracy raczej zajmują czas (i zmuszają do spędzania więcej godzin w biurze).
Czy warto przeczytać “Zawód: programista”?
Jeśli tylko w jakimś stopniu interesuje Cię programowanie – czy dopiero myślisz o zmianie ścieżki kariery, czy też pracujesz w zawodzie już jakiś czas – sądzę, że warto.
Ponieważ czytasz “Cieplik podróżuje”, to zgaduję, że interesują Cię podróże bądź emigracja – dwa główne tematy poruszane na blogu. I uważam, że ta książka może być dla Ciebie ciekawa i przydatna! Jeśli zastanawiasz się nad emigracją za granicę – w prosty sposób przeprowadzi Cię przez proces przygotowania CV czy zgłaszania się do pracy, a sugerowane projekty na pewno zwrócą uwagę potencjalnych pracodawców (tych z Polski i tych zza granicy). Może być to też dobry start, jeśli marzy Ci się ciągłe podróżowanie i szukasz inspiracji i rad w kwestii pracy zdalnej (i zostania cyfrowym nomadą).
Książkę “Zawód: programista” kupisz przez stronę książki tutaj. Zachęcam również do odwiedzenia strony devstyle.pl prowadzonej przez autora, na której znajdziesz jeszcze więcej materiałów, podcasty i vlogi.