Sama podróż do Wrocławia nie trwa jakoś szczególnie długo – zwłaszcza, gdy odpowiednio zjedzie się na rondzie i skieruje swoje kółka w stronę S8… Oczywiście, mała pomyłka w niczym nie przeszkadza – bo dzięki temu można podziwiać ciekawe widoki po drodze 😉
1 maja 2014 o godzinie 16:00 (a nawet wcześniej) na Rynku we Wrocławiu zahuczało od wszędzie obecnych gitar. Grali duzi i mali. Najbardziej urzekające były małe dzieci twardo ściskające w łapkach gitary większe od siebie (no dobra.. wyższe). Wszyscy zebrali się by wspólnie zagrać jeden utwór i tym samym pobić Gitarowy Rekord Guinnessea.
Udało się. Wraz ze Stevem Vai obecnym na scenie, zagrało ponad 7000 gitarzystów!
Klimatu dopełniała ulewa, po której zarówno gitary jak i gitarzyści przemoczeni byli do suchej nitki, czy struny…
A to przecież jeszcze nie wszystko…
Kolejne godziny przyniosły ze sobą falę genialnej muzyki – wszystko na Wyspie Słodowej, w samym centrum miasta.
Uriah Heep wypadło cudownie – mając fantastyczny kontakt z publicznością a także prezentując się w dobrej formie 😉 Z wielką radością słuchałam jak grali, bo to jeden z tych zespołów, na które ostatnio mam fazę..
Po nich wystąpili Animalsi, którzy w moim odczuciu byli tak naprawdę lżejszym przerywnikiem przed główną gwiazdą wieczoru – Stevem !
Steve Vai uraczył nas kilkugodzinnym, zajebistym występem. Strzelił sobie selfie z publiką korzystając z aparatu jednego ze słuchaczy. Sfotografował nim też inne rzeczy 😉
Do tej pory jestem oczarowana tym występem, choć opuszczając teren koncertu słyszałam kilka negatywnych opinii..
Tu można obejrzeć całkiem sporo z tego koncertu (i jak obiecuje autor na początku filmu – faktycznie po 2 minutach jakość obrazu i dźwięku znacznie się poprawia 😉 )
Warto było przejechać pół Polski – chociażby dla tego jednego koncertu.