Spis treści
Ruiny zamku to ruiny zamku. Nic ciekawego. Tu jedna ściana, tam kawałek innej. Część budowli ciągle stoi, część zniknęła z powierzchni ziemi zanim dziadki naszych dziadków zdążyły pomyśleć o potomstwie. Czy w miejscu takim jak Hrad Devin może być coś ekscytującego? Zapraszam Cię do krótkiej relacji z naszej wyprawy na obrzeża Bratysławy!
Hrad Devin – historia krótka
Jak większość zamków, Hrad Devin powstał w średniowieczu. Pierwsze ślady na kartach historii pojawiają się już w IX wieku n.e.! Będący własnością węgierskiej magnaterii został zbudowany na wzgórzu, nieopodal ujścia Morawy do Dunaju. Bez wątpienia robił wtedy niesamowite wrażenie!
Niestety historia nie była dla niego łaskawa. W 1809 roku został częściowo wysadzony przez wojska napoleońskie. Niszczał przez blisko 87 lat. W 1896 roku na terenie zamku została wzniesiona 33-metrowa kolumna upamiętniająca tysiąclecie państwa Węgierskiego. Niestety już w 1918 roku zniszczona została przez wojska czechosłowackie. W czasie drugiej wojny światowej Hrad Devin był zaś siedzibą wojsk trzeciej rzeszy! Ruiny, które możemy zwiedzać dzisiaj zostały udostępnione turystom dopiero w 1961 roku. A jak jest dzisiaj?
Zamek Devin – kilka porad praktycznych
Przede wszystkim zła informacja dla wszystkich, którzy po Bratysławie podróżują komunikacją miejską. Zamek znajduje się blisko 13km od ścisłego centrum miasta. Najwygodniej i najszybiej jest wybrać się tam własnym środkiem transportu (i zostawić go na sporych rozmiarów, darmowym parkingu). Jeżeli jednak nie mamy takiej możliwości skorzystać możemy z kilku połączeń autobusowych, które umożliwią nam dotarcie w okolice zamku. Więcej informacji TUTAJ.
Jeżeli już uda się nam znaleźć na miejscu pozostaje nam zakpić bilet (dzieci, uczniowie i studenci – 2EUR, dorośli 4EUR, grupy zorganizowane – 1.3EUR/na łepek) i w drogę!
Hrad Devin – jak wygląda dzisiaj
Czemu w drogę? Ano dlatego, że ruiny zamku nie czają się bezpośrednio za kasą biletową. Czeka nas mała wyprawa na szczyt wzgórza, na którym ruiny są położone. Nie obawiajcie się jednak! Droga nie jest zbyt strona i poruszamy się po bruku, tak więc na pewno dacie radę 🙂
Będąc na górze można poniekąd zrozumieć, czemu bilety są tak tanie. Otóż… nie ma tutaj zbyt wiele do zwiedzania. Istnieje średnich rozmiarów mini-muzeum pod powierzchnią ziemi, która gromadzi znaleziska archeologiczne pozyskane na terenie zamku i jest to jedna z niewielu atrakcji na terenie Hrad Devin. Tak więc dzieci się mogą tu nieco narzekać na brak atrakcji. Zamknięta jest również najwyższa wieża zamku, w której zapewne rozpościera się niesamowity widok. Główną atrakcją są więc same ruiny – pozostałości zamku, które nie uległy zniszczeniu podczas wszystkich zawirowań zbronych na przestrzni lat. Jednak wszystko to rekompensuje widok na Dunaj.
Bądąc tutaj nie sposób uciec myślami od otaczającej nas rzeczywistości i nie przenieść się wieki wstecz. Wyobrazić sobie uczucie towarzyszące właścicielowi zamku, który obserwował otaczającego go miasto, czy trudy przetrwania tutaj zimy. To musiało być coś! I to nie coś pokroju ładnego mieszkania na zamkniętym osiedlu, czy skromnej wilii w Konstancinie. Prawdziwe COŚ!
Co zaskoczyło nas najbardziej to fakt, że w Hrad Devin spotkaliśmy… osły i barany wspinające się po prawie pionowych ścianach wzgórza! Trzeba uważać ponieważ znajdują się za strzeżonym przez prąd ogrodzeniem, jednak sama ich obecność tutaj dodaje nieco życia temu miejscu. Sprawia, że wspinaczka na szczyt nie jest nuda i pokonuje się ją w mgnieniu oka!
Summa summarum – czy warto?
Warto! Jakże by inaczej? Polecamy jednak poświęcić na zwiedzanie nie więcej niż półtorej godziny, najlepiej w godzinach porannych, kiedy nie ma jeszcze zbyt wielu osób. Będzie to czas wystarczający na powolny spacer na szczyt, napawanie się widokiem dunaju i krótkie zwiedzanie mini-muzeum. Potem zaś trzeba zawinąć kiecę i ruszać w kirunku innych atrakcji, które oferuje Bratysława 🙂