Spis treści
Jak to mówią – za darmo to można tylko dostać po pysku. Może więc nie jest to darmowy lot, ale znacznie tańszy. A jak da się zapłacić mniej za tę samą usługę, to czemu by nie spróbować? Pisałam jakiś czas temu, jak w teorii można ogarnąć sobie mocno przeceniony bilet (zerknij tutaj), dzisiaj jednak opowiem Ci dokładnie, jak cały proces w moim wypadku wyglądał w praktyce.
W 2015 roku, w związku z moją pierwszą podróżą do Stanów Zjednoczonych, zdecydowałam się zarejestrować w programie lojalnościowym Lufthansy – Miles&More. Rejestracja jest darmowa – wymagane jest podanie danych osobowych (w tym adresu i numeru telefonu), a po tygodniu można odebrać swoją kartę członkowską (wygląda jak zwykła karta płatnicza).
Zarejestrowałam wtedy swoje pierwsze loty, za które otrzymałam swoje pierwsze mile – o ile dobrze pamiętam, było to jakieś 3 tysiące mil za lot z Warszawy do San Francisco i z powrotem.
- podając swój numer karty/użytkownika przy zakupie biletu online,
- dodając swój numer przy odprawie (jeśli odprawiasz się na lotnisku, wystarczy podać kartę Miles&More),
- 14 dni po odbytym locie podając numer biletu i klasę rezerwacyjną na stronie programu Miles&More.
Przyznam szczerze, że nie zbierałam punktów zbyt intensywnie – dopóki mieszkałam w Polsce, wolałam podróżować liniami Wizzair niż którymikolwiek liniami StarAlliance – partnerów Lufthansy biorących udział w programie Miles&More.
Korzystanie z linii lotniczych to (na szczęście) niejedyna aktywność, dzięki której możemy dostać kolejne punkty milowe. W programie można zarejestrować również wszelkie wypożyczenia aut (za każde wypożyczenie otrzymamy 500 punktów milowych), czy noclegi w hotelach sieci partnerskich (te są jednak dosyć drogie…). Dodatkowo można również wyrobić sobie kartę kredytową, za płacenie którą otrzymamy kolejne punkty (w Polsce partnerem Miles&More jest mBank). Ta ostatnia opcja jeszcze przede mną 🙂
W 2016 i 2017 roku odbyłam trochę lotów, dzięki którym udało mi się uzbierać około 30 tysięcy punktów milowych. Poniżej znajdziesz tabelkę z rozpiską niektórych moich lotów i punktów przyznanych mi w programie.
Trasa | Linia lotnicza | Punkty |
Nowy Jork – Chicago | United | +363 |
Waszyngton (DC) – San Francisco | United | +1 213 |
Nowy Jork – Warszawa | LOT | +1 065 |
Warszawa – Nowy Jork | LOT | +4 259 |
Warszawa – Zurich | SWISS | +125 |
Zurich – Nowy Jork | SWISS | +982 |
Jak widać – nie ma jednej konkretnej reguły, jeśli chodzi o przyznane punkty. Loty na tej samej trasie mogą różnić się ceną bądź klasą rezerwacyjną, co następnie skutkuje w zmniejszeniu lub zwiększeniu przyznanej liczby punktów. Według wszelkich regulaminów – za tym wszystkim jest logika, jednak dla mnie to była i jest czarna magia. Na pewno na wpływ na liczbę przyznanych punktów mają:
- dystans (im dalej lecimy, tym więcej punktów),
- wybrana linia lotnicza i klasa rezerwacyjna (szczerze mówiąc, uwielbiam latać SWISS-em, uważam, że loty realizowane przez tę linię lotniczą są niesamowicie komfortowe, w samolocie mam więcej miejsca na nogi, a jedzenie jakoś bardziej smakuje – ale z punktu widzenia Miles&More się to zupełnie nie opłaca 😉 ),
- cena samego biletu – jeśli kupujemy bilet w **zabójczej promocji**, to na nasze konto milowe może wpaść troszkę mniej punktów, niż w razie zapłacenia pełnej kwoty.
Cóż, travel pirates mają trudniej i będą musieli trochę dłużej zbierać do swojego darmowego lotu samolotem. 😉
I tak. I nie. Jak wszystko.
Decydując się na zakup biletu przy użyciu swoich punktów milowych, musisz liczyć się z tym, że naliczone zostaną opłaty lotniskowe i podatki, które trzeba pokryć z własnej kieszeni. Warto więc zastanowić się przed zabukowaniem biletu, czy kupienie zwykłego biletu nie będzie w gruncie rzeczy korzystniejsze?
Ja swój pierwszy “darmowy” bilet z programu Miles&More kupiłam na święta. Dlaczego? Loty z Nowego Jorku do Polski w okresie świątecznym są niesamowicie drogie. Ceny biletów sięgały nawet 700 USD za bilet w jedną stronę, co dwukrotnie przewyższało kwotę, którą zapłaciłam, kupując mój bilet w dwie strony na ostatnią wizytę w Polsce. W takich chwilach punkty milowe właśnie się przydają. Opłaty lotniskowe i wszelkie podatki wyniosły mnie dokładnie 186 USD. Dodatkowo z mojego konta milowego zniknęło 25 tysięcy mil, ale ja w ręku miałam już bilet w jedną stronę do Polski z Nowego Jorku. I to moim lubianym SWISS-em.
Żeby nie było za łatwo – znowu odpowiedzią na to pytanie jest… “To zależy”. Cena biletu (w milach) zależy od miejsca docelowego i adresu kupującego. Dla mieszkańców Europy – ceny są trochę wyższe. Mieszkanie w Stanach umożliwiło mi więc zakup biletu w nieco niższej cenie.
- Za loty na trasach europejskich (z jednego miasta w Europie do drugiego) należy zapłacić 15 tysięcy mil (w jedną stronę).
- Loty na trasach między Europą a Ameryką Północną kosztują 30 tysięcy mil (25 tysięcy mil dla rezydentów Stanów Zjednoczonych).
- Loty do Azji i Australii będą jeszcze droższe (nawet 50 tysięcy mil za bilet w jedną stronę).
Warto jednak zwrócić uwagę na szczególne promocje. W Europie istnieje możliwość zakupienia biletu Fly Smart – zamawia się go na 14 dni przed planowanym lotem, a różnica w cenie może wynieść nawet 50%! Co więcej, na stronie programu można znaleźć naprawdę ciekawe oferty na loty do różnych miejsc na świecie. Jedynym ograniczeniem jest konkretny termin lotu.
Z reguły, większość biletów objętych programem można swobodnie zamawiać przez internet. Dla rezydentów USA, a także w wypadku szczególnych promocji należy skorzystać z infolinii.
Program jest o tyle fajny, że przez dwa lata punkty same się zbierały (latałam w końcu niezależnie od moich punktów milowych), a w końcu mogłam zrobić z nich jakiś sensowny użytek i ogarnąć bilet do Polski w normalnej cenie.
Czy dalej będę korzystać z programu? Pewnie tak. W 2018 roku chciałam wystąpić o kartę kredytową programu i zbierać jeszcze więcej punktów – przy każdej płatności kartą. Zobaczymy, jak szybko uzbieram na mój drugi “darmowy” bilet. 😉
Kupujesz bilety? Czy może kupujesz upgrade do klasy wyższej i “latasz jak pan”?
7 komentarzy