Darmowy Londyn #2: Museum of science

10 lat temu też byłam w Londynie – brałam wtedy udział w szkolnej, pięciodniowej wycieczce, w czasie której mieszkaliśmy u rodzin brytyjskich i całymi dniami zwiedzaliśmy wszystkie must-see Londynu. Na liście było oczywiście Museum of science. To, co najbardziej zapadło mi w pamięć z tego muzeum, to wystawa dotycząca człowieka – jego rozwoju, emocji, mimiki, seksualności itd. Była tam wtedy gra edukacyjna – zgodnie z instrukcją należy wybrać plemnika i zdecydować czy będzie miał w sobie chromosom X czy Y (czyli wybrać płeć dziecka), następnie nasz plemnik ścigał się z innymi plemnikami, by w ten sposób doprowadzić do zapłodnienia komórki jajowej i pozwolić nam dowiedzieć się więcej o rozwoju człowieka i poszczególnych płci. Wyścigi plemników, huh? Wybierając się do tego muzeum po raz drugi, już jako starszy Cieplik, zastanawiałam się, czy czeka mnie taka sama dawka emocji jak przy wyścigach plemników. I nie zawiodłam się.

Warto podkreślić, że w muzeum nauki znajdziemy nie tylko działy ściśle edukacyjne, skierowane do młodszych – szczerze mówiąc, części interaktywne, takie jak ta o człowieku, są zdecydowanie mniej ciekawe.

Muzeum przywitało nas pustką (a w zasadzie tłumem drastycznie mniejszym niż ten, który zebrał się do muzeum historii naturalnej), więc od razu chętniej i milej można było zabrać się za oglądanie eksponatów. Ze względu na mniejszą ilość osób obecnych, każdy sam narzucał swoje tempo zwiedzania i nie  było specjalnego pośpiechu.

Na parterze przechodzimy przez wielką halę, w której rozmieszczone są eksponaty powiązane z przeróżnymi dziedzinami. Na początku są to rakiety i satelity, a także cały osprzęt wykorzystywany do eksploracji kosmosu. Potem widzimy maszyny do pisania, karoce, łodzie, garbusy, lokomotywę, a także rzeczy codzinnego użytku takie jak porcelana. Oczywiście, jedną z dziwniejszych rzeczy był Gameboy widoczny na wystawie. Taki, którego pamiętam z początków podstawówki…

 

Lokomotywa

Automobil…

Na antresoli ponad główną halą można przyjrzeć się modelom różnych lokomotyw i kolejek, pobawić się nimi uruchamiając silniki i podziwiać jak ładnie i płynnie te modele się zachowują.

Przechodząc dalej z głównej hali dociera się do interaktywnych pięter. Ale – jak już mówiłam – to ta mniej interesująca część.

Zwiedzania jednak nie koniec! Czekają nas jeszcze kolejne piętra i wystawy!

Jedna z nich poświęcona jest śmieciom i recyklingowi – znaleźć tam można instalacje artystyczne z plastikowych sztućców, spalone odpady, czy śmieci zgarnięte z samego muzeum. Znalazłam tam nawet swoje perfumy!

 

Śmieci z miesiąca działalności muzeum

Moje perfumy…

Najwięcej czasu spędziliśmy jednak na wystawie poświęconej historii medycyny. Scenki rodzajowe przeprowadzają nas przez historię od wczesnych początków, średniowiecza, renesansu… aż po wiek dwudziesty. Z wielkim zafascynowaniem przyglądaliśmy się salom operacyjnym z lat ’80 XX wieku, czy gabinetom dentystycznym sprzed kilkuset lat. Zdecydowanie, żyjąc kilka wieków temu bałabym się chodzić do lekarza…

Wystawa rozciąga się na dwa piętra muzeum, w drugiej części podziwiać możemy zbiory materiałów i narzędzi wykorzystywanych przez lata. Maseczki, maski, strzykawki, szczypce, piły do amputacji, stroje… To tylko nieliczne, które  pamiętam.

Dentysta, nie wygląda zachęcająco, huh?

 

Historia medycyny

Na innym piętrze – poza fantastyczną kawiarnią, w której (o dziwo!) pracują Polacy…. znajdowała się wystawa poświęcona… matematyce i informatyce. Są to, oczywiście, bliskie mi dziedziny, więc z wielką chęcią udałam się też w tamte strony. Głównym punktem tej wystawy była dwudziestowieczna maszyna obliczeniowa… tzn. komputer zajmujący pół pokoju, analizujący kod zapisany jeszcze wtedy na kartach. Znalazły się tam też różne artystyczne instalacje z fraktali, związki między matematyką a muzyką, tabliczka mnożenia, czy ciekawe liczydła. Gdyby nie zmęczenie, pewnie chętniej przyjrzałabym się wszystkiemu, co tam było. Jednocześnie, polecam ciastka i czekoladę z kawiarni na tamtym piętrze. 🙂

Muzeum jest czynne codziennie (jak większość tego typu obiektów w Londynie) do godziny 18:00. Warto poświęcić na nie trochę czasu (my spędziliśmy tam około 3 godzin) i przyjrzeć się głębiej temu, co muzeum ma do zaoferowania. Zdecydowanie, jest ono przeznaczone dla dojrzalszego widza, maluchów raczej większość zbiorów nie wciągnie – im zostawmy Natural History Museum 😉

Powiązane wpisy

National Railway a PKP – czy daleko nam do Brytyjczyków?

Victoria & Albert Museum

Portobello Road Market

Ta witryna używa ciasteczek. Pozostając na stronie zgadzasz się na ich użycie. Polityka prywatności