Relikty PRL we współczesnej Warszawie

 

Kiedy patrzę na zdjęcia Warszawy z czasów PRL zawsze uderza mnie jeden fakt – jednorodność samochodów na ulicach. Na większości z nich zobaczymy bowiem tylko duże i małe Fiaty oraz Polonezy. A co gdyby tak cofnąć się w czasie i wybrać na przejażdżkę jednym z nich dzisiaj…? Postanowiliśmy sprawdzić! Wsiedliśmy do żółtego Fiata 125p i szukaliśmy pozostałości PRL w dzisiejszej Warszawie.

Polska Republika Ludowa

Temat PRL jest bardzo pojemny. Każdy coś tam słyszał, każdy zapamiętał inaczej, część z nas przeżyła na własnej skórze, a prawie wszyscy się dziś z PRL-u śmieją. Oczywiście perspektywa widzenia zależy od perspektywy siedzenia, jednak nie chciałbym się wdawać w dywagacje na temat tego, jak żyło się w Polskiej Republice Ludowej.  Chciałbym skupić się na tym, jak pozostałości ludowej Polski widoczne są w Warszawie dzisiaj.

Zaznaczyć trzeba, że moja perspektywa może być nieco wypaczona. Nie sposób bowiem rzetelnie przedstawić i opisać relikty PRL-u osobie, która urodziła się po roku ’89, w wolnej Polsce i która o komunie słyszała głównie od rodziców bądź widziała ją na obrazkach. Dlatego do rzeczonego dużego Fiata (kredensu) wsiadłem nie tylko ze swoimi rówieśnikami, ale również… z przewodnikiem, historykiem, kierowcą, fotografem i osoba urodzoną w PRL’u. Całe szczęście, że była to jedna osoba – inaczej kredens mógłby okazać się nieco ciasny! 🙂

Skąd pomysł?

Jak udało się nam znaleźć tak wszechstronną osobę, która w dodatku udostępniła nam swój samochód? Wystarczyło udać się na Groupon, by znaleźć tam ofertę 1,5-godzinnej tematycznej wycieczki dla 4 osób. Po umówieniu się na konkretny termin wystarczyło stawić się z wydrukowanym kuponem pod Pałacem Kultury i Nauki i voilà!

No dobrze, ale co konkretnie widzieliśmy?

Plac Konstytucji (MDM)

O ile miejsce to zna chyba każdy, kto w Warszawie był więcej niż jeden dzień, nieoczywista dla każdego może być historia tego miejsca.

Powstawał on w latach 1949 – 1956. Mimo, że po drugiej wojnie światowej ponad 80% lewobrzeżnej Warszawy było zniszczone, nie przeszkodziło to socjalistom w wyburzeniu kolejnych śródmiejskich kamienic. Wszystko zaś po to, by stworzyć nowy, wyniosły, demonstrujący potęgę i siłę nowej władzy plac. Aby osiągnąć ten cel wykorzystano kilka środków. Przede wszystkim sama nazwa pochodzi od ustawy zasadniczej (konstytucji)  uchwalonej 22 lipca 1952 roku. Dokładnie tego dnia nastąpiło też jego uroczyste otwarcie! Na ścianach kamienic znaleźć można znaleźć liczne płaskorzeźby – ludzi pracujących: górników, hutników, chłopów i chłopki. Podkreślać one miały ludowy, oparty na pracy u podstaw charakter socjalizmu.

Płaskorzeźby na Placu konstytucji są skrzętnie poukrywane. Wydaje się, że straciły nieco na aktualności…

Jednak nie wszystko szło po myśli komunistów. W świetle ulicy Marszałkowskiej znalazł się kościół Najświętszego Zbawiciela. Po tym, jak próby jego rozbiórki zakończyły się fiaskiem istniała potrzeba zasłonienia go nieco. Wszak lud przechadzający się po placu rozmyślać miał o potędze i sile socjalizmu. Nie w myśl władzy było, by obywatele zaprzątali sobie głowy sprawami takimi jak wiara, religia czy Bóg. Cel ten został osiągnięty poprzez wybudowanie hotelu MDM. Stał się on elementem dominującym placu i raz na zawsze rozprawił się z obecnością strzelistych wież przy placu Zbawiciela.

Dom Partii

Patrząc na Dom Partii dzisiaj trudno odgadnąć jego historię. Obecnie jest to przecież Centrum Bankowo-Finansowe. Mieszczą się tam siedziby Agencji Rozwoju Przemysłu oraz Banku Gospodarstwa Krajowego, a niegdyś urzędowała sama Giełda Papierów Wartościowych. Jednak nie zawsze była to budowla o przeznaczeniu biznesowym.

Niegdyś szary obywatel nie mógł się nawet zbliżyć do Domu Partii. Dzisiaj nie ma z tym problemu!

Niegdyś budynek ten stanowił główną siedzibę Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wybudowany został – podobnie jak Plac Konstytucji – w 1952 roku . Urzędowali tutaj powszechnie znani pierwsi sekretarze KC PZPR – Bolesław Bierut, Władysław Gomułka, a także Edward Gierek. Każdy z nich inny, każdy patrzący w nieco innym kierunku i każdy charakterystyczny na swój sposób. Łączyło ich jednak to, że to właśnie do Domu Partii przybywali by pracować i przekuwać zgubne idee socjalizmu na zgubną, codzienną, szarą rzeczywistość.

Pałac Kultury i Nauki

Nie istnieje taka panorama Warszawy na której zabrakłoby PKiN. Nierozłącznie wraz z Kolumną Zygmunta, Zamkiem Królewskim i Pomnikiem Syrenki jest elementem warszawskiego krajobrazu. Mimo, że na samym końcu w moim zestawieniu – jest też niewątpliwie największym i najważniejszym reliktem Polskiej Republiki Ludowej.

PKiN jest „darem narodu radzieckiego dla narodu polskiego”, zaś jego pomysłodawcą jest sam Józef Stalin. Istnieje wiele anegdot związanych z jego budową. Jedna z nich dotyczy sposobu w jaki ustalano jego wysokość. Z założenia miał być on najwyższym elementem miasta, widocznym z każdego miejsca. Aby ustalić pożądaną wysokość ekipa radzieckich budowlańców udała się na prawy brzeg Wisły i obserwowała balon ciągnięty przez samolot. Radzieccy inżynierowie uznali, że 120m będzie odpowiednią wysokością pałacu. Polacy jednak byli nieustępliwi i krzycząc co chwile „wyżej!” ustalili wspólnie ze wschodnimi kolegami ostateczną wysokość – 230m łącznie z iglicą.

My jak my. Ale ta żółta piękność za nami… Jeszcze 35 lat temu marzenie każdego Kowalskiego!

Podczas budowy brało udział 3500  radzieckich robotników, z czego 16 zginęło. Prace zakończyły się 22 lipca 1955 roku. Budynkowi nadano nazwę Pałacu Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina. W planach istniało również wzniesienie pomnika radzieckiego dyktatora przed pałacem. Konkurs na pomnik nie przyniósł jednak oczekiwanych rezultatów, dlatego pomnika nigdy nie ustawiono.

Surowcem, który posłużył do budowy PKiN był piaskowiec produkowany w Uralu. Dlatego też początkowo pałac nie miał doskonale nam znanego ponurego szarego koloru lecz… beżowo-żółty!

Szybko PKiN stał się wymarzonym miejscem dla samobójców. Już rok po jego otwarciu i 8 udanych próbach samobójczych taras widokowy został okratowany.

Na tym kończy się socjalistyczna historia pałacu. Jaki jest teraz i jaką spełnia funkcję wie chyba każdy. Podobnie każdy posiada inną opinię na temat tego, czy stać w Warszawie powinien i czy winniśmy uznać go za zabytek. Tutaj postawię pytanie. Co o tym uważacie?

Warszawa PRL – podsumowanie

W ten niepozorny sposób nasza krótka wycieczka dobiegła końca. W żółtym Fiacie zgasł silnik i zagrzechotał układ wydechowy. Jak nam się podobało? Było całkiem nieźle! Nasz przewodnik (na podstawie opowieści którego sporządziłem powyższe notatki) spisał się nader dobrze i nie dał się nam nudzić chociażby przez pół minuty! Aż żal było żegnać się z nim po 1,5-godzinnej przejażdżce… Nie czyniąc kryptoreklamy mogę wprost polecić WPT1313 każdemu. Niezależnie od tego, czy do Warszawy dopiero przyjechał, czy może zapuścił już tutaj korzenie. Niesamowita frajda. W szczególności dla kogoś, kto – tak jak my- PRL-em jest zafascynowany 🙂

A tak właśnie cieszą się twarze osób, które spędzają naprawdę przyjemne popołudnie

Informacje praktyczne

Godziny wycieczek

Do ustalenia indywidualnie

Ceny wycieczek

  • Groupon – od 199zł / 4 osoby
  • Poza promocją 599zł / 4 osoby

Strona internetowa

WPT1313

 

Powiązane wpisy

Spacer po Wilanowie – chwila na refleksję

Warszawska Noc Wieżowców

Z głową w chmurach. Mój pierwszy raz na paralotni.

Ta witryna używa ciasteczek. Pozostając na stronie zgadzasz się na ich użycie. Polityka prywatności