Jak pracuje się w amerykańskiej firmie?

Ukryty przekaz dla tych, którzy znają cyrylicę :)

W Stanach Zjednoczonych pracuję już ponad 3 lata, a wcześniej w Polsce spędziłam około 5 lat pracując w różnych mniejszych firmach. Spróbowałam więc porównać oba środowiska pracy – sprawdź jak pracuje się w amerykańskiej firmie moimi oczami!

Jest wiele rodzajów wiz i tak naprawdę wiele różnych sposobów zalegalizowania swojego pobytu w USA: loteria zielonej karty, wizy pracownicze, wiza narzeczeńska i ślub, zielona karta dla członka rodziny obywatela… Każda sytuacja jest inna, a na tym blogu piszę o tym, jak wyglądało to w moim wypadku.
Więcej o wizach i emigracji przeczytasz też:

Zanim przeprowadziłam się do Stanów Zjednoczonych, w Polsce studiowałam informatykę oraz pracowałam na stanowisku programistki przez kilka lat. Do USA przeprowadziłam się, by podjąć pracę w amerykańskiej firmie, również na stanowisku programistki. To, o czym warto na wstępie wspomnieć, to, że jednak środowisko pracy w firmach w branży technologicznej znacznie się różni od innych zawodów, bez względu na to, czy mówimy o Polsce, czy USA. Postaram się opowiedzieć Ci trochę o tym, jak pracuje się w amerykańskiej firmie technologicznej, ale również spróbuję wskazać różnice i podobieństwa bardziej ogólne, nie tylko związane ze specyfiką branży IT.
Więcej o samych okolicznościach mojej przeprowadzki możesz przeczytać w tekście o mojej historii(i wskazówkach dla Ciebie, które być może ułatwią przeprowadzkę Tobie!).

Pierwsze, co zwraca uwagę, gdy zaczyna się rozmowy o pieniądzach, to fakt, że pensja podawana jest w przeliczeniu na cały rok pracy. To znaczy, że jeśli Twoja wypłata wynosi (dla uproszczenia) 10 tysięcy dolarów miesięcznie brutto, to w umowie o pracę znajdziesz 120 tysięcy brutto. Jest to dosyć istotne zarówno przy planowaniu swojego budżetu, jak i podczas załatwiania wszelkich spraw w bankach – otwierając konto w banku, występując o kartę kredytową czy też pożyczkę, w większości wypadków musisz podać kwotę swoich rocznych zarobków. 

Co więcej, Twoja pensja może być wypłacana w przeróżnych cyklach – miesięcznym, tygodniowym, czy też dwutygodniowym. Może być więc tak, że zarabiając to rzeczone już 120 tysięcy brutto rocznie, na Twoje konto co dwa tygodnie wpływa 5 tysięcy dolarów (pomniejszone o podatek, oczywiście). 

Skoro już wspomniałam o podatkach – w Stanach Zjednoczonych prawo podatkowe jest chyba jednym z bardziej pogmatwanych, a przynajmniej po 3 latach wypełniania amerykańskich zeznać podatkowych z rozrzewnieniem wspominam polskie PITy… W USA głównym podatkiem jest podatek federalny, płacą go wszyscy bez względu na to, w której części kraju mieszkają. Następny w kolejności jest podatek stanowy, który może (ale nie musi!) być na Ciebie nałożony. I w rzeczy samej – są stany, które takiego podatku nie mają! Dodatkowo może się też okazać, że musisz opłacić jeszcze podatek nałożony przez miasto, jak w wypadku Nowego Jorku. Wszystko to razem może składać się na nawet 38-40% Twojego dochodu. Tak pi razy drzwi. 

W Stanach Zjednoczonych odgórnie ustalona pensja minimalna wynosi 7.25 dolarów za godzinę pracy. W niektórych zawodach (przede wszystkim w sektorze usług) podstawa wynagrodzenia jest niewyobrażalnie niska i pracodawcy zakładają, że pracownicy dostaną napiwki od klientów i “wliczają” to w ich wynagrodzenie. Ponadto, 29 stanów wprowadziło własną pensję minimalną, która jest wyższa od tej odgórnie ustalonej.

Warto również wspomnieć o tym, że jest ogromna rozbieżność między zarobkami i cenami w różnych stanach USA. Dla przykładu, ceny wynajmu mieszkań w Nowym Jorku czy San Francisco są kosmicznie wysokie, jeśli porównamy je do cen w stanie Virginia czy Teksasie. Oznacza to jednak również, że zarobki w tych stanach będą odpowiednio niższe.

Programiści (przynajmniej na razie) raczej nie muszą się martwić o swoje zarobki w USA. Popularne wśród pracodawców w tej branży jest nie tylko wypłacanie pensji podstawowej, ale również oferowanie swoim pracownikom akcji firmy. Juniorzy, czyli osoby zaraz po studiach i bez doświadczenia, mogą liczyć na pensję w wysokości 120 tysięcy rocznie oraz dodatkowe kilkadziesiąt tysięcy dolarów w akcjach, które można potem sprzedać (lub też traktować jako swoiste zabezpieczenie na programistyczną emeryturę). Im większe Twoje doświadczenie, bądź większa firma – tym, co oczywiste, wyższe będzie Twoje wynagrodzenie. Jeśli interesują Cię dokładne widełki wynagrodzenia w konkretnych firmach – sprawdź stronę levels.fyi, gdzie możesz dowiedzieć się, ile zarabiają programiści z odpowiednim doświadczeniem.

Odpowiadając jednak na pytanie z nagłówka, o to ile może zarobić programista w USA – “sky is the limit”. Często okazuje się, że najważniejszą rolę w wysokości Twoich zarobków odgrywa bycie w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Programiści, którzy dołączyli do niektórych firm na ich wczesnym stadium rozwoju (niekiedy nawet decydując się na niższą pensję) mogą teraz pływać w dolarach obserwując akcje firmy jednostajnie rosnące przez lata. Dobrym przykładem będzie YouTube wykupiony przez Google, czy też WhatsUp kupiony przez Facebooka. Pracownicy obu firm (wtedy jeszcze niewielkich) otrzymali ogromne premie po tym, jak firmy te zostały odkupione za ogromne kwoty (miliardy dolarów), a premie te nieczęsto przewyższały wysokość ich kilkuletniego wynagrodzenia!

Wspomniałam już o wysokości podatków w USA – teraz pewnie zastanawiasz się na co przeznaczane są te pieniądze? Z podatku federalnego pokrywane są pensje pracowników w urzędach, czy też inne ogólnokrajowe inicjatywy. Jedną z nich jest utrzymanie parków narodowych. Pewnie obiło Ci się już kiedyś o uszy hasło “government shutdown”, kiedy to rząd Stanów Zjednoczonych spóźnił się z uchwaleniem budżetu na kolejny rok i zwyczajnie w świecie pensje pracowników rządowych są wstrzymywane. Prowadzi to np. do wydłużenia kolejek na lotniskach, kiedy to na lotnisku jest znacznie mniej pracujących oficerów granicznych, czy też tymczasowego zamknięcia parków narodowych.

Podatki stanowe w pełni zagospodarowywane są na poziomie poszczególnych stanów – i tak mogą one zostać wykorzystane na ulepszenie i naprawdę dróg i autostrad, szkoły publiczne, czy schroniska dla osób bezdomnych. Podobnie z podatkiem miejskim, który może zostać wykorzystany np. na usprawnienie metra i komunikacji miejskiej.

Z Twojego dochodu brutto musisz też jednak odliczyć podatek na rzecz ubezpieczenia społecznego (Social Security), czyli taki amerykański odpowiednik ZUS-u. W USA nie ma za to obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego – oznacza to, że możesz nie płacić składki ubezpieczeniowej i za wszelkie wizyty u lekarzy płacić gotówką. Możesz też wybrać własny pakiet ubezpieczenia zdrowotnego i zdecydować o składce lub (jeśli spełniasz warunki) starać się o program Medicaid (czyli ogólnokrajowy program zdrowotny dostępny przede wszystkim dla mieszkańców o niższym dochodzie).

Wśród pracodawców oferowanie pełnego pakietu ubezpieczeniowego (lub zniżki na taki) jest jednym z najważniejszych dodatków dla pracowników, gdyż ceny leczenia w USA są bardzo wysokie. Równie często oferowanym dodatkiem jest prywatne konto emerytalne, na który pracodawca wpłacać będzie wybraną przez Ciebie kwotę z Twojej pensji przed odliczeniem podatku dochodowego (a dodatkowo, w ramach bonusu, pracodawca może jeszcze dorzucić coś od siebie, tzw. “matching”).

Co ciekawe, w Stanach Zjednoczonych liczba odgórnie określonych dni wolnych jest bardzo niska. Nie ma skonkretyzowanych przepisów dotyczących urlopu zdrowotnego, macierzyńskiego, czy innych. Takie rzeczy ustalane są między pracownikiem a pracodawcą w umowie. Wiele firm technologicznych proponuje swoim pracownikom wydłużone lub nieliemitowane dni wolne, ale nie jest to niestety regułą wśród innych branż.

Kolejną ciekawostką może się okazać to, że pracę w USA podejmuje się dobrowolnie – i pracodawca również zatrudnia Cię, bo chce. To znaczy również, że jeśli z jakiegoś powodu jedna ze stron zdecyduje się zerwać kontrakt, to może to zrobić ot tak, bez długiego okresu wypowiedzenia (o ile oczywiście umowa nie ma ustalonych dodatkowych reguł). Dzięki temu pracownicy mają możliwość zmiany pracy niemalże z dnia na dzień! Jednak – każdy kij ma dwa końce – a w tej sytuacji oznacza to, że pracodawca może z dnia na dzień zwolnić swojego pracownika, jeśli okaże się, że nie spełnia oczekiwań. 

Skoro wiesz już jak wygląda sprawa kasy w amerykańskich firmach, pozwól, że opowiem Ci trochę o tym, czym ja zajmuję się w mojej codziennej pracy. Z reguły zaczynam swój dzień około 10-11 rano – dość wcześnie, by wykorzystać jeszcze te poranne godziny na zakończenie zadań z dnia poprzedniego, a przy tym odpowiednio późno, żebym mogła się wyspać lub wybrać na basen czy siłownię. O 12:00 wraz z zespołem zbieramy się na lunch (oczywiście, w firmie), by wczesne popołudnie spędzić na spotkaniach. Do wieczora pracuję już głównie nad swoimi projektami, a do domu wracam po obiadokolacji w biurze. 

Kiedy dołączyłam do Dropboksa w 2016 roku, pracowałam w nowojorskim zespole Paper (dropboksowy edytor tekstu i narzędzie do współpracy online). Nie będę zanudzać Cię technikaliami, ale to, co dla mnie było najciekawsze, to fakt, że pierwszy raz miałam okazję uczestniczyć w premierze produktu na światowym rynku. Tamtego pamiętnego dnia wraz z moim zespołem spędziliśmy dzień w tzw. warroomie, gdzie byliśmy przygotowani do szybkiej reakcji i gaszenia ewentualnych pożarów – w końcu światowa premiera nowego produktu zawsze jest lekko stresująca i nigdy nie można być w 100% pewnym wyników.
Przez kolejne lata miałam okazję obserwować i wspierać rozwój produktu i jego wzrost – kiedy przeszliśmy ze 100 dokumentów, do setek milionów, a później i więcej. 

To doświadczenie jednym z wielu powodów, dla którego uważam, że było warto. Nie zrozum mnie źle, praca programisty w Polsce jest zarówno wysoko płatna, jak i ciekawa, jednak – niestety – w Polsce nie ma tak wielu firm technologicznych o globalnym zasięgu, jak jest w USA. 

Praca w międzynarodowym środowisku jest dodatkowym atutem – mam okazję pracować razem z ludźmi urodzonymi i wychowanymi w różnych zakątkach świata; poznaję ich kulturę, historię, a także mogę porównać program uniwersytetów czy szkół; a przy tym wszystkim mogę też trochę promować Polskę czarując wszystkich opowieściami z kraju!
Co ciekawe, jedną z ważniejszych lekcji, którą jak dotąd wyniosłam z USA jest… prezentowanie siebie i swojej pracy. W Polsce raczej nie byłam przyzwyczajona do opowiadania o swoich dokonaniach w taki sposób, jak robią to Amerykanie i ciągle staram się uczyć od moich współpracowników autoprezentacji.

To wszystko, a także fakt, że Stany Zjednoczone (a zwłaszcza Dolina Krzemowa) są kolebką firm technologicznych sprawia, że z punktu widzenia programisty jest to po prostu świetne miejsce do rozwoju – bliskość mentorów, setki konferencji technologicznych czy grup zainteresowań, a także różnorodność firm (pod względem wielkości, technologii, produktów…).

Jak pracuje się w amerykańskiej firmie jako programistka? Moim zdaniem dobrze. Ale niezależnie od tego, czy pracujesz (lub chcesz pracować) w USA, w Wielkiej Brytanii, Niemczech, czy Polsce – chcę Ci powiedzieć, że programistki są super!

Jeśli więc Ty jesteś programistką – wpadnij na stronę Programistki są super i zapisz się na webinar o rekrutacji w IT i do usłyszenia już 8 marca 2020, o godzinie 19:00 (czasu polskiego).Jeśli to nie o Tobie, ale znasz kogoś, kto jest super programistką (choć może nawet o tym nie wie!) – daj jej koniecznie znać o moim webinarze!

Powiązane wpisy

Czy trzeba znać angielski przed przeprowadzką do USA?

Dolina Krzemowa czy Nowy Jork – gdzie mi się lepiej mieszka?

Jak zaplanować podróż do USA: dokumenty, bilety i transport

4 komentarze

Kasia 3 kwietnia 2020 - 15:00
Kurcze, zmiana NYC na MTV na pewno nie jest obojętna, daj znam znac, jak wygląda taka duża zmiana lifestylowa, z ogromnego miasta, do miasteczka, konieczność posiadania auta, inna pogoda, inne realia codzienności... Jak Ci się żyje, jak na razie oceniasz tę zmianę? Pozdrawiam!
Cieplik 4 kwietnia 2020 - 05:57
Hej! Dzięki za komentarz :) Biorąc pod uwagę obecną sytuację (tzn. kwarantannę i zakaz wychodzenia z domu), to podejrzewam, że różnicy wielkiej nie ma. W zasadzie, to szczęściem w nieszczęściu przeniosłam się w styczniu - obecna sytuacja w NYC nie napawa optymizmem, niestety :( A co do porównania wielkiego miasta do miasteczka - tempo życia jest zupełnie inne. Do niedawna w Nowym Jorku pewnie szlag by mnie trafił, gdyby ktoś w sklepie próbował uskuteczniać ze mną jakiś small talk. A nawet jeśli nie mnie, to kogoś w kolejce do kasy na pewno. Wszystko w NYC jest szybsze, ludzie są bardziej nerwowi. Tutaj jakoś da się zwolnić, tak na co dzień. Mam czas i na spacer, i na wcześniejsze wyjście z pracy, i na film wieczorem, czy dobry obiad, który sama sobie ugotuję. Samochód to akurat na plus :) Motocykl już też przyjechał, więc czekam na zniesienie kwarantanny i trzeba zacząć jeździć, bo pogoda cudowna, kolibry latają mi koło domu i budzę się ze śpiewem ptaków <3
Irmina 22 kwietnia 2020 - 16:59
O rany, rzeczywiście zagmatwane są te podatki. W pewnym momencie już nie rozumiałam co do czego':D Ale warto się "pomęczyć" skoro perspektywy i możliwości są lepsze dla osób związanych z technologią.
Michał 13 grudnia 2021 - 10:28
Wydaje mi się, że wielu ludzi marzy o takim american dream… Jakby tam była kraina mlekiem i miodem płynąca ;) Do końca nie jest… Moim zdaniem jk ktos jest naprawdę dobry, to może zacząć np. od pracy zdalnej dla firmy z USA, niekoniecznie zaraz się przeprowadzać. Warto o tym pomyśleć, może się opłacić (tu szczegóły https://poradapodatkowa.pl/uslugi-it-na-rzecz-firmy-z-usa-a-podatek-vat,976.phtml )
Dodaj komentarz

Ta witryna używa ciasteczek. Pozostając na stronie zgadzasz się na ich użycie. Polityka prywatności